środa, 13 stycznia 2016

Rozdział 1-Spotkanie po latach

Ahsoka
Wbiegła co tchu w nogach aby tylko dogonić przywódcę watachy śmierci.  Nie wiedziała dlaczego nie mogła się zatrzymać. Czuła że musi za nim biec aby go zabić bo coś we wątrz podpowiadało jej że ten zamach to tylko początek. Chciała uchronić swoich przyjaciół przed tymi maszynami stworzącymi do zabijania bez żadnych uczuć. Czuła że to jej obowiązek i że musi wrócić do zakonu aby nie rozdawać się że swoimi mieczami do których tak bardzo się przywiązała. Mogła godzić się na najgorszą opcję aby tylko uchronić Shili jej rodzinną planetę przed zagładą. Bardzo ją kochała i była to jedną z najpiękniejszych planet. Nie chciała aby wszystkie żywe istoty nawet akul zginęły bo separatystów zachwiało się bawić w wojnę. 
Nagle jej przciwnik zatrzymał się i ona razem z nim. Chciała przejść do walki ale nie potrafiła. Było jej słabo. Jej oddech był płytki i przyśpieszony. Zaczęła się pocić i upadła na kolana trzymając się za bolącą głowę. Nie wiedziała co się z nią dzieje. -O nie... -przypomniała sobie jak dostała strzałką z czymś po czym było jej słabo i słowa jednego z watahy ''zaraz będziemy mieć ją z głowy''.  Czuła jak jej powieki są coraz cięższe. Jak chce się jej spać. Lecz teraz nie mogła tak po prostu zemdleć. To nie było w jej stylu. Wstała na nogi chwiejąc się. Podeszła trochę bliżej jego i włączyła miecz. Widząc to on zapalił swój czarny jak głębiny oceanów miecz i stanął w pozycji gotowej do ataku i obrony. Wzięła się w garść. Pobiegła i chcąc zadać cios w nogi została zraniona w ramię. Krew z rany zaczęła się lać jak potok. Upadła trzymając się za ramię i wyjąć lekko z bólu.  Nie miała żadnych szans. Teraz mogła się poddać. Upadła na ziemię, zamknęła powieki i czekała na ostateczny cios przeciwnika...

Anakin
Ściął głowę jednemu z watachy i przejrzał się dookoła patrząc czy wszyscy są cali. Wszyscy bylki oprócz Ahsoki której nie widział przez dwa lata. Albo mu się zdawało albo trochę podrosła? Była też inaczej ubrana ale teraz najważniejsze dlka niego było wyczucie swojej byłej padawanki w mocy. Czuł jak wysyła wiadomość S.O.S ale nigdzie jej nie widział. 
-Obiwanie widziałeś Ahsokę? 
-Chyba pobiegła w stronę lasu za Hankiem(zmieniła imię)
-Choćmy jej poszukać. -powiedział stanowczo Anakin .
-Anakinie... Ahsoka poradzi sobie. Jeszcze nie raz zobaczysz ją na Courusant. Wiem że Ci ciężko ale dostaniesz nowego podawana. -żekł Obiwan. Również było mu ciężko po odejściu Ahsoki. Lecz on był realistą. Chciał aby wróciła ale wiedział że tak po prostu nie będzie....


-----------------
Dobra wiem krótki rozdział ale starała się. 
Dedyk dla Ashary.,.
NMBZW!

5 komentarzy:

  1. Dziękuje za dedyk. Ashara przybyła. Bardzo fajny rozdział. Ahsoka błagam nie umieraj!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem fajnie się zapowiada. Czekam na następny rozdział.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na:
    mlodajedi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zachęcam do czytania drugiego bloga.
    nowe-zycie-kory.blogspot.com
    NMBZW!

    OdpowiedzUsuń